niedziela, 15 lipca 2012

zgubiliśmy się

Noi Tak musiałam czekać.Nie lubię,nie, nie nawidzę! jak muszę stać(czy siedzieć)bezczynnie.Po paru minutach wpadłam na pomysł.Przeciesz Hao chciał mnie,więc  ucieknę i będę uciekać aż nie przestanę krwawić.Nie pozwolę by mnie wciąż bronili,coś im się może stać.A ja mam 5 z wf więc będe uciekać.Uciekanie,to trochę albo więcej niż trochę bycie tchóżem,ale w tym przypadku nie aż tak.Wię  zaczeło się od wstania,zachwilę kilku kroków w stronę lasu,aż do szbkiego tępa.Za moim planem Hao poszedł za mną.Dla niego liczyło się unicestwienie mnie,kiedy nie byłam gotowa na atak.Chłopcy byli dla niego tylko przeszkodą,którą mógł omijać kiedy mu się chciało,i atakować kiedy miał ochotę.Przy tak szybkim tępie zmęczyłam się bardzo szybko.Hao widział mnie z góry,ale ja chowałam się za drzewami i krzakami.Wysiłek fizyczny nie powodował jakiś obrażeń,ale lekko więcej krwawiłam.Biegłam cały czas takim samym tępem.Mocno byłam zmęczona,lekko zipałam,lekko łapałam oddech,ale biegłam w tym samym tępie.
-Po co się chowasz? i tak nie wygrasz.-zaśmiał się Hao
-Jestem zwycięscą do puki walczę!(cytat!!!)-wykrzyczałam na chwilę stając.
-Uważaj bo się popłaczę.Mam dużą przewagę.Kiedy zdasz sobie z tego sprawę?
-Zdawałam sobię z tego sprawę od bardzo dawna! Ale i tak będe uciekać!
-Myślałem że jesteś typem osoby która wręcz nie nawidzi rozkazów i UCIEKANIA.Myślałem że zawsze się podejmujesz wyzwania.A ty tchórzysz? i dobrze że do mnie nie dołączyłaś.Po co mi tchórz w dróżynie.
-Nie zauważyłeś,że nie jestem tchórzem? cały czas podejmuję się walki.Gdyby tak nie było,chłopaki ciągle by mnie bronili.Cały czas się nie poddaję.Biegnę tym samym broniąc się!
Był już trochę zdenerwowany moimi zaprzeczeniami co do tchórzostwa.Nie mogłam dłużej biec.Serce biło mi tak szybko jakby za chwilę miało stanąć z wycieńczenia.Oparłam się na króciutką chwilę o jedno z drzew5 sekund wystarczyło Hao by mnie znaleść.nie zdążyłam zaczerpnąć oddechu a tuż prze de mną staną Zeke.(Powinien być dedektywem XD)
-Duchu ognia,wykończ ją!!-wykrzyknął na całego wypełniony złością i nienawiścią.Jak zwykle co nie?Osłoniłam sie tylko ręką zamykając oczy,bo wiedziałam że jeżeli będe próbować walczyć,to się zabije,a jak ucieknę będzie jeszcze bardziej zły,szybciej mnie znajdzie i spali!!.Nie zostało mi nic jak czekanie na dalszy przebieg wydarzeń.Ku mojeju niespodziewniu cios rozległ się na boki,a prze de mną widać było cień.
-Lenny?! skąd ty się tu wziąłeś?
-Nieważne.Zauważyłem za to,że dość często wpadasz w kłopoty.-Powiedział lekko się uśmiechając i podając mi rękę.Wstałam.
-Lepiej się odsuń!-Powiedział Rio który za chwilę ukazął się zza krzaków i drzew.
-Rio?!(a on tu po co?!) ty też? Jak wy mnie wogóle znaleźliście?!
-Po prostu cię znamy.-powiedział Len odpierając następny atak.-Rio ma rację,lepiej uciekaj.
-I mam was zostawić?!
-I tak będziesz tylko siedzieć,jeszcze stanie się ci krzywda,a my nie potrzebujemy siedzącej czyrliderki.(czy tak to sie piszę? a mniejsza z tym...)Mieli rację.Nie byłam potrzebna,wręcz przeciwnie,sprawiałm kłopot.Po wyjściu z lasu i pewne chwili zobaczyłam chłopców(wszystkich) jak wybiegają z lasu.
-Reina jeszcze nie może biegać! tamten bieg był bezmyślny i naraził ją na większe krwawienie!-Powiedział Faust do wszystkich.
-Racja.-odpowiedział mu Lenny.Przeżucił mnie przez ramię i zaczął biec.Hehe,romantyczne XD.Nie odezwałam się słowem.W końcu gdy byliśmy już wystarczająco daleko Lenny opuścił mnie.
-Nie zmęczyłeś się niosąc mnie taki kawał?!-zapytałam.Chłopcy czasem muszą czuć się wywyższeni :)
-Nie.-chyba się chciał pochwalić.
-Lenny,Reina z tąbą normalnie flirtuje!!-śmiał się Trey.
-ŻE CO TAKIEGO?! ZNASZ MNIE TYLE CZSU I NIE WIESZ ŻE MNIE SIĘ NIE PORWOKUJĘ?!?!?!?!?-powiedziałam z furią.Aż prawię wpadłam w ajbę.(ajba-to połączenie abby z szajbą.przemocą i złem.Czyli dwujne złoooo!! PS: tak mnie nazywają w domu XD)Na chwilę nastała cisza,ale zaraz potem znów były śmiechy.Teraz śmiali sie grupą!! Trey z Choco i Rio!!!Niedopusczalne!!
Naszą kłutnię przerwał głos Yoh.
-Kto wie gdzie my jesteśmy?-zapytał z uśmiechem.Niech się przestanie szczerzyć!Ale miał rację.Wszyscy sie porozglądali,i nikt nie znał tej okolicy!! Bez Tamary,Mortyego,Pilicy,Jun,Anny(to akurat plus....HEHE,.....)Ale w końcu Anna znała się na rzeczy.
-Berming! idź się rozejrzeć.-Poleciał w górę ruszajc w prawo.
-I co my teraz zrobimy!!-powiedział dość załamany Trey.Prawie płakał.
-Reina,jesteś kobietą co nie?-zapytał mnie Rio.
-No chyba,ale nie jestem pewna!!!!!!!!-głupszy być nie mógł.
-Ale muszę mieć pewnosć,bo dziewczyny umieją gotować,prać,sprzątać.....
-A chłopcy się bić i chodzić na polowania,czyż nie?
-Oni należą do wyjątków.-wrtącił się do rozmowy Lenny.
-Hehe,now sumie racja.
Berming wrócił.
-Widziałem miasteczko,ale dojście może trochę zająć.
-Nie jeżeli ich pogonię.-Odparłam.-jak to daleko?
-To sory kawał.
-Skoro dotarłeś tu tak szybko i zdążyłeś wrócić to nie tak daleko.
-Ale to tylko dlatego że drzewo na mnie spadało i się przestraszyłem!!
-Och,berming.Jakie z ciebie strachajło!!Wiecie,robi się późno.Przenocujmy tutaj i z rana pójdziemy w stronę miasteczka.
-Zgadzam się!-Powiedział Trey.
o rozłożeniu namiotu nawet o późnej godzinie Lenyś nie spał(Lenyś...to jego nowa ksywka!!)
-Jest 2.00 nie chce ci się spać?-zapytałam już ledwo trzymając przytomność.
-Nie potrzebuję zbyt wiele snu.
Nie wytrzymałam.Byłam zbyt zmęczona.Nawet nie wiedziałam a oparłam głowę o ramię Lunusia<3
Obudziałm się jako druga.Pierwszy był Lenuś.Idzie spać najpóźniej,a wstaje najwcześniej.Może nei spał? Nie,byłby brzydki i sprawiał wrażenie niewypoczętego...A był przystojny jak zawszę XD.Za chwilę zobaczyłam Fausta.Więc byłam trzecia?!Podeszłam do niego.
-Faust,kiedy rana się zagoi? nie lubię tych bandarzy! ocierają się o bluzkę!
-Nie mogę tego stwierdzić.Rana sama się zagoi.-Odpowiedział spokojnie.
Spojrzałam na zegarek.Była 9.00. Więc nie tak wcześnie.A więc dlaczego chłopcy jeszcze śpią?
Za chwilę obudził się i Choco.A szkoda XDmógł jak dla mnie spać najdłużej...
Gdy wszyscy się obudzili i byli gotowi do drogi zaczeliśmy iść.Przez Treya było to niezwykle wolno.
-Trey! nie ociągaj się i idź!
-Bo co mi zrobisz?
Mój kij na chwilę zaświecił,a Trey odrazu wręcz biegł.Tępo dróżyny od razu się zwiększyło.No ale po jakiś 30min.Trey zaczął narzekać jak to mu gorąco,jaki jest głodny,choć i tak przedwilą zjadł ciasteczka które znalazł....-_-(on jest chyba nienormalny...
Stanełam gdyż zobaczyłam ludzki cień.
-Chyba się nie zgubiliście,co?-uśmiechneła się postać którą za chwilę poznałam.
-Babi!! siemka! co słychać?
-W porządku.Co wy tu robicie?
-To ich wina!!
-Jak zwykle.Kawałek dalej jest miastczko,zaprowadzić was?
-Co to znaczy -jak zwykle?-zapytał się Trey
-Eh wiecie,mam z Reiną kontakt,i niejesteście zbyt mądrzy.Chyba oprucz Lena,dobrze mówię?
-Dobrze mówisz.-odpowiedziałam.-a tak w ogóle,co ty tu robisz?
-Szłam się przejść.
-Wszystkie dziewczyny chyba muszą gdzieś się przechacać!-Powiedział Trey
-Dlaczego?-zpytała zaniepokojona Babi
-Reina też musi gdzieś ciągle chodzić,łazić sama,niegdy nie zrozumiem kobiet.-Odpowiedział jej Trey
-Kobiety to dla nas zatrudny temat.-przyznał się Rio.Nareszcie....
-Reina,jesteś ranna?!-zapytała Babi
-Skąd wiesz?
-Może jest jasnowiedzem?-zapytał Rio patrząc na Babi z wielkimi oczami zachwytu.
-Nie,wystaje jej bandaż.-chyba ich rozczarowała.
-Tak,ale to nic poważnego.
Więc szliśmy kawałek i zobaczyłam dziewczynę której jeszcze nie znałam.
-Witajcie.-powiedziała tajemnicza postać
-Ktoś ty?-zapytałam
-Ja jestem Kuro No Tori.
-Hmm,czarny ptak tak?
-Tak.
-Czego chcesz?
-Chcę wam pomóc unicestwić Hao.
-Dlaczego mamy ci wierzyć?-wtrącił się Lenuś XD
Pokazała nam ramię ze znakiem gwiazdy jedności.
-No trzeba było od razu koleżanko.-Powiedziałam.
-Nie jestem tylko wojownikiem,i posiadaczem gwiazdy jedności.
-No to słuchamy.
-Jestem strażnikiem króla duchów.Z takiej dróżyny,Kyūjo.
(Po polsku to:ratownicy)
-Słyszałam faktycznie o tej grupie.Więc skoro w niej jesteś po co ci my?
-Wszyscy odeszli,bo przestraszyli się potężnością Hao.A ty Reina,jesteś znana jako jedna z najlepszych.Więc może dołączycie do tej grupy?
-Nie ma mowy.-zaprzeczył Leny
-Jasne.-Odpowiedziałąm krótko.
-Ja też się zgadzam.-Powiedział Yoh.Zaraz po nim wszyscy się pozgadzali.No,oprucz Lena.On stawiał opur.Po rozmowie z Yoh potrzebował trochę czasu.Więc mogłam trochę poznać Kuro No Tori.
-Mam ci mówić Kuro No Tori? bo to trochę długie....-powiedziałam.
-Mów mi Kuro.
-No to Kuro,powiedz,jestem jedną z najlepszych?!
-Hehe,tak.Jesteś druga.
-Aż druga?! łał! a kto jest pierwszy?
-Hao....
-A kto trzeci?
-Yoh.
-A skąd wiesz takie rzeczy?
-Znam kod do dwonka wyroczni.
-Podasz mi go?
Więc,kiedy Kuro pokazywała mi różne kody,Lenny ciągle myślał.Postanowiłam go poszukać.Wymknełam się XD.Jednak nie wiedziałam,że Kuro pójdzie za mną.....
-Gdzie idziesz?
-Kuro! co ty tu robisz?! wystraszyłaś mnie!
-Chciałam pójść zobaczyć gdzie idziesz.
-Idę szukać Lena.Dość długo go nie ma.
-Lubisz Leniego,prawda?
-CO?! JA?! no może.XD
-Spoko nic nie wygadam.
-Mam nadzieję.Ej,słuchaj słyszałam o 6 tajemniczym punkcie gwiazdy jedności.To prawda?
-Tak,to piorón.Nie chcę by ktoś się o tym dowiedział.
-Spokojnie.Sekrety to moja specjalność.A umiesz?
-Nie.Tylko najsilniejsi wiedzą, i umieją.Ja tylko wiem.
Zeszły się czarne chmury,i zaczeło kropić.
-Wracajmy lepiej.-powiedziała Kuro.
-Nie ma potrzeby.-Stworzyłam powietrzną osłonę w okół mnie i Kuro,byśmy mogły dalej iść.
-Łał.Naprawdę lubisz Lena.
-Cóż poradzę?-uśmiechnełam się do nowej przyjaciółki.
Dojrzałam Lena w lesie.Wyładowywał złość na przyrodzie.....Postanowiłam mu nie przeszkadzać,skoro wiem gdzie jest.Wróciłam z Kuro spowrotem.Burza się rozszalała.Zaczeły strzelać pioruny.Boję się piorunów!!(tylko tych z burzą.)Zaczełam biec,i Kuro aż nie nadążała.Schowałyśmy się w lesie.Wiem że pioruny strzelają w najwyższe punkty,ale jakie były na to szanse że akurat w to drzewo? a po za tym,w lesie mniej pada,bo drzewa zatrzymóją deszcz.Przesiedziałyśmy tam trochę.
-Nic ci nie jest? wyglądasz na przerażoną.-zapytał Berming.
-Nic,Ale jestem przerażona!!!!! boję się burz!!!-Usłyszałam grzmot.Ugiełam nogi,zaczełam jęczeć,i trząść się.
-Zimno ci?-Zapytała Kuro
-Nie,to chyba zrozunmiałe że trzęse się ze strachu!!
Burza od tej rozmowy chwilami coraz bardziej się uspokajała.Gdy ustała nareszcie mogłyśmy pójść.
Po drodzę stopniowo ogarniałam się po burzy.Doszłam do siebie kidy byliśmy.Nikt nie zauważył naszego zniknięcia.Przyszedł Lenny.Wszyscy milczeli.Ciszę przerwał dzwonek wyroczni.:Reina Akamuno i Len Tao.Walka o 15.30.CO?!
-Że co?!-powiedziałam.
-Boisz się przegranej?-zapytał Lenny  tym uśmieszkiem....
-Gorzej!! boje się że wygram!!-zaśmiałam się.Właściwie to nie chciałam walczyć z Lennym.Ale nie jestem w radzie,nie nagnę zasad.No cóż,trzeba się pogodzić z tym faktem.Uśmiech zszedł mi z twarzy.
-Czy coś się stało?-zapytała Babi.
-Co?,eh nie.-Kuro patrzyła na mnie.Chyba wiedziała o co chodzi.
-W drogę.Nie marnujmy czasu.-Powiedziałą Babi.Po godzinię dotarliśmy.Nikt nie ważył się jąkać,Bo trzymałąm kij gotowy do zadania ciosu.Nawet nie zauważyli a zarezerwowałam 5 pokoi 2 osobowych w hotelu i 1 pokój 4 osobowy.Dlaczego?
1.Jestem bogata,nie mam co żałować.
2.Anna i reszta nas znaleźli.Jak im się to udało?Może to jakies sposoby Anny?
-Co to?-zapytała Anna.
-To karty do hotelu Anno.Specjalnie dla ciebie do 5 gwiazdkowego hotelu.-odpowiedziałam Annie.
-Mam nadzieje że jest dobry.-powiedziała biorąc jedną kartę.-ja muszę pilnować Yoh.
-Dobra,Yoh z Anną.
Pilica chciała z Treyem.Jun z Lennim.Siostry nie dają żyć chłopaką.Morty dopasował się do Fausta,Choco z Rio,i ja z Babi Tamarą i Kuro.Nie złościli się że wynajełam bez ich wiedzy,bo był genialny.Na tarasie każdego było jacuzzi.Anna mi jeszcze podziękuje.Mogła zamawiać co chce,ja stawiam :)
Minął dzień.Wstałam o 9.15. A o 15.30 mam walkę z Lennym.Wyszłam zobaczyć gdzie on jest.Najpierw sprawdziałm w pokoju.
-Och,cześć Jun.Jest Len?
-Nie, nie ma go.Przykro mi.
Ciekawe gdzie jest,no nic.Nie będe zawracać mu głowy.Poczekam do walki.

15.10.
Przyszłam 20 min.przed czasem.Len chyba był wcześniej.
-Cześć Lenny.Powodzenia!-Uśmiechnełam się.
-Hmmm............-Jakiś małomówny dzisiaj.
Przyszedł czas na walkę.
-Berming,gotowy?
-Jasne!

-Bason!
-Tak!
START!
-Berming!Duchowe zniszczenie!
Len odparł atak.
-Hm? Berming,Trzystronny atak!
-Bason! atak szybkiego tępa!
-Berming,tarcza!
-Berming podwójny atak trzystronny!
No! teraz nie zrobił uniku.HAHAHA!!!!
-Je!!!! Tak trzymaj Berming!
-Jak ty to zrobiłaś?
-Jeśli nie pokonasz kogoś siłą,pokonaj go mądrością.
-Berming,do antyku!!
-Bason! atak szybkiego tępa!
-Berming do  2 antyku,gwiazda jedności,połączenie! Duchowe zniszczenie!
-Bason! tarcza!
Ledwo co,ale dał sobię radę.Czas sięgnąć po moc pierścienia!
-Pierścieniu Afrodyty,łącz się!!!! Berming,do antyku
-Bason,przygotuj się!
-Berming,do 2 antyku! moc gwiazdy jedności,pierścieniu łącz się! Duchowe zniszczenie!!

ZWYCIĘSCĄ JEST.......REINA AKAMUNO!!!!
-Godny z ciebie przeciwnik Len.
-hm.
Pewnie nie może się pozbierać po przegranej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz