poniedziałek, 2 lipca 2012

Zły powrót

O 2.00 obudził mnie dzwonek wyroczni.Miałam walczyć z dróżyną której nazwy nie doczytałam bo chciałam spać :) Nie sądziłam że czeka mnie nie miła niespodzianka,którą nie był trening Anny.Dospałam do 6.00 po pół godziny umyta i gotowa do biegania zeszłam na dół.
-No,punkt 6.30 Biegnij na już!!!!-Wykrzyczała Anna.
Noi zaczeła się męka.O 8.00(niezwykle szybko) w końcu przebiegliśmy.Po umyciu zeszłam na śniadanie.
-Reina,wyglądasz jakbyś zaraz miała wykitować.-uśmiechnął się złowieszczo Len.
-Bo tak jest!-odpowiedziałam
-No,weź,może zemdlałaś,ale zaraz biegłaś dalej...-Wtrącił Berming.
Spojrzałam na niego jakbym miała go zabić.
-Dziewczyny = zero kondycji.-powiedział Len.
-Twoje gadanie i ja, = śmierć.-odpowiedziałam ze złością.
-Hem.-tylko to mi odpowiedział.
Wstałam.
-Gdzie idziesz?-zapytała Anna
-Na spacer,muszę się wyciszyć.-odpowiedziałam
-Ale wróć na 13.00,masz trening.-warkneła
-Spoko.
Uwielbiam przyrodę.Więc jak zwykle,poszłaam sobie nad rzeczkę.Ale po drodzę zobaczyłam kogoś,kogo nie można zobaczyć w moim wymiarze.
-Hao?!?!?!?!-cofnełam się powoli 2 kroki w tył.
-Myślałaś że tak łatwo pójdzie?-zaśmiał się Hao
-Jak?
-Mam sposoby.
-Czego ode mnie chcesz?!
-Chce tego,czego chcę od bardzo dawna.Chcę ciebie.
-Mieszasz swoje marzenia z rzeczywistością!
-Nie wydaje mi się,jeszcze zobaczymy.-odleciał na duchu ognia.Ja błyskawicznie wróciłam podzielić się informacją.
-Wiecie kogo spotkałam?!-zamartwiałam się
-Świętego Mikołaja?!-zapytał Trey
-Co ty masz z tym mikołajem?!,ale nie w tym rzecz.
-No mów,kogo widziałaś?-zapytał len
-HAO!!
-To niemożliwe.-Warknął Leny
-Przysięgam!!
-Ale Zeke dawno krąży po świecie umarlaków.-wtrącił się Rio
-Nie wieżycie mi?!
-Ja ci wieże-uśmiechnął się Yoh
Spojrzałam na resztę.
-A wy?
-Nie bardzo.-powiedział Leny.
Po prostu odeszłam.Miałam trochę jakby plan...
Skoro oni mi nie wierzą,sama sobię poradzę! Wymamrotałam
Po drodzę spotkałam Hao,tak miało być.
-Och bidulko,nie wieżyli ci? ze mną by tak nie było.-Zaczął rozmowę.
-Może...-Brzmiałam jakbym się przekonywała.
Ale ku mojemu zaskoczeniu,wyszedł Len.Sam...
-Ciągle pakujesz się w kłopoty.-Uśmiechnął sie złowieszczo.
-Nie potrzebuję ani ciebie,ani nikogo z was.-warknełam
-Słuchaj,może ci nie wierzyliśmy,ale Yoh się uparł.-Nagle zobaczyłam Rio który to powiedział.
Przeszłam koło Hao,i przed siebie w głąb lasu.Powoli szłam,a nawet nie wiedziałam gdzie.
Chłopaki chcieli iść.Pierwszy był Len.Ale byłam wtedy niezwykle poważna.Bardziej niż zwykle.
-Boisz się kłopotów?-zaśmiał się Len
Milkłam.Nic nie mówiłam.Nie ruszyło mnie to.
-Wiesz że Len sobie żartuje.-Powiedział Rio którego po chwili dostrzegłam przed sobą.Rio przedemną,Len za mną,A za chwilę dostrzegłam Yoh i Treya.Byłam poprostu otoczona.
Spokojnym tępem,takim jak wcześniej,Przeszłam koło chłopców.Nie udało się ignorowanie ich.Bason za rozkazem Lena złapał mnie i trzymał bym nie wyszła.Mój wyraz twarzy ani odrobinę się nie zmienił.Twarz była wypełniona zawiedzieniem jak wcześniej.W końcu zostawili mnie przed domem Anny.
-Jest po 13.00!!! gdzie byliście?!-zapytała zła Anna.
Ja milcząc,weszłam do pokoju.Anna wiedziała chyba o co chodzi,więc zaganiała do treningu tylko Yoh.Ja mogłam być w pokoju.
-Wyglądasz przygnębiająco.-Odezwał się Berming.
-Bo tak jest,zawiodłam się.Straciłam zaufanie,a jestem człowiekiem mało ufnym,więc i tak byłam niezwylke zaufana do nich.Zawiodłam się,i straciłam zaufanie.
-W końcu za tobą poszli.
-Eh,jestem pewna że Len ma jakąś wymówkę,Ale jestem pewna,że to nie załatwi sprawy.Trzeba było mi wierzyć kiedy był czas.
Po kilku godzinach usłyszałam jak chłopcy rozmawiają z Anną.Postanowiłam podsłuchać rozmowę.
-Dlaczego się tak zachowuję?-Zapytał Trey Anny.
-Reina?
-Tak.
-Reina jest osobą skrytą i mało ufną.Ufała wam najmocniej jak tylko mogła,ale po tym przedstawieniu straciła wiarę.Chyba nie będzie w stanie wam dalej Ufać.Co oznacza mniejsze szanse na pokonanie Zeka, i mniejszą szansę dla lena.
-Co?!-powiedział zezłoszczony Len
-Czyli mówiła poważnie z Zekem?-zapytał Yoh
-Tak,może go nie dostrzegłeś.Ale Len chyba tak.Reina wydaje się trochę drażliwa,ale to najmilsza osoba jaka mogła być.Coś musiało się stać że zrobiła się trochę inna.Zeke wciąż chodzi po tej ziemi,a my mamy teraz malutkie szanse.
-Dlaczego tak uważąsz?-zapytał Trey-mamy dużo sił i foryoku!
-Ale Reina miała go 1.000000.
Zamurowało ich.Nic dziwnego.
-Nie wygląda na tak silną.-Powiedział Len
-Bo nigdy nie używała swoich mocy,Nawet potrójne medium z gwiazdą jednści zużywa jej tylko 15%Foryoku.Zgrywa bezbronną,ale nie jest.Dlatego Hao na niej zależy.
Nie chciałam słuchać dalej.Przygnębiała mnie ich rozmowa.-Jakby sami nie umieli pytać.
Zmęczona położyłam się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz