czwartek, 28 czerwca 2012

wycieczka samolotem

Obudziłam się o 7.00 to nie tak wcześnie.Wstałam by pójść do łazienki.
-Zajęte-To był Trey.
-Dobra,ale się śpiesz!-odezwałam się.
1godzinę później.
-TREY WYŁAŚ!!!!-wykrzyczałam.
-Zaraz!!-odpowiedział
-Mam dość!!-wykopałam drzwi nogą,a Trey wyrywał sobie włosy z brwi.........
Zrobiłam wielkie oczy.Zbierało mi się na śmiechy, i to wielkie.Ale śmiać zaczełam się dopiero po odwróceniu się.
-HAAAHA!!!!-jakie śmiechy ;)
-Przestań! tylko nic nie wygadaj!-Powiedział Trey
-Bo co? wyrwiesz mnie z tego domu? hehe!!
-Może!
-1.Anna ci nie pozwoli,2.Hahaha!!! 3.Ja ci nie pozwolę.
-Ale jesteś wredna!
-Naprawdę,bo ja myślę że jestem łagodna jak baranek!!
-Ale nic nie powiesz?-zapytał
Z resztą śmiechu powiedziałam już że nie.Chyba mu ulżyło.Zeszłam na dół,a tam czekała Anna.
-Od jutra wstajesz o 5.40,i widzę cię jak biegniesz 10mil przed siniadaniem z Yoh o punkt 6.30!-Wykrzyczała.
-Spokojnie,spokojnie,Nawet jeśli to nie ludzka godzina to nie będe się sprzeczać.Przeciesz możesz sie wyżyć na Yoh.Bo na mnie nie,Jestem księżniczką.
-Masz rację,zabronili mi cię bić,i w jaki kolwiek sposób kaleczyć,ale nikt nie wspominał o reszcie.-odwróciła się i poszła.Za chwile wróciła by otworzyć drzwi.Kazała mi podejść.
-Reina,to jest Pilica i Tamara.Pilica to siostra Treya.
-Oh,siema!Chyba już wiecie że mam na imię Reina.
-Miło mi poznać-odezwała sie tamara.
Pilica natychmiast skrzyczała Treya za jedenie kalorycznych posiłków.
-Ale Pilica,to ryż!-powtarzał Trey
-Teraz możesz pić tylko wodę,i jeść ryż ale bez tych kalorycznych warzyw!!
-Pójdziesz z Tamarą i Pilica na zakupy,widzę że brak ci paru ubrań.I butów.-Odezwała się Anna.
Poszłyśmy.Kupiłam sobię  4 bluzy,5 par spodni,6 par tenisówek i gómkę do włosów.
Wróciłyśmy,a ja się odrazu przebrałam.Możę Anna nie jest taka zła?
Dowiedziałam się że w 2 rundzie trzeba znaleśc Doby Villige,Wiedziałam gdzie to jest ale się nie odezwałam.Ja zostałam z Anną,Tamarą i Pilicą na ten ostatni wieczór.Chłopcy się spóźniali,te ich pożegnania.W końcu nie przyszli.Nie potrzebnie czekałam z dziewczynami do 22.00.....
Po prostu poszłam spać.Rano obudziłam się,umyłam i z plecakiem na plecach poszłam z chłopakami.
Nie było ckliwych porzegnań,bo to porzegnania z Anną.Na lotnisku czakał Len.Wiedziałam że zaraz przyjdzie Zeke i zechce bym do niego dołączyła.Nie wypowiadałam się na ten temat.
-No Len,niezła maszyna.-Odezwałam sie.
-Mamy jeszcze tuzin takich.-odpowiedział.
No i ku mojemu spodziewaniu pojawił się Zeke.Wyszłam na przeciw niego,po czym skierowałam kij i wzrok ku niemu.
-Czego tu szukasz?-zapytałam ozięble.
-Chyba wiesz,że chce cię u swojego boku.Choć i tak się spodziewałaś że tu przyjdę.
-Spodziewałam to mało powiedziane, a wracając do tematu, zdania nie zmienię.
-Jak tam chcesz,ja i tak dolece tam na kontroli ducha.
-Może,ale jestem pewna co do twojej porażki z przekonaniem mnie.
-Jeszcze zobaczymy,to do usłuszenia.-Odleciał.
-Kto to był?-zapytali się.
-Co? aha, nie nie ważne.
Wsiedliśmy do samolotu.Było bardzo nudno.Zasnełam,byłam lekkim śpiochem ;)
Wiedziałam że się rozbijemy.Obudził mnie przechył samolotu.Len powiedział żebyśmy skakali.
Przy pomocy kontroli ducha Lena,nic nam nie było.
Marudny Trey narzekał na gorąco.Nic dziwnego,był z północy.Berming i Amidamaru poszli na poszukiwania miasteczka.Powiedzieli że dojście może zająć 2 dni.Dzięki kciukowi Rio,zatrzymał się mężczyzna imieniem Billy.Podwiózł nas.Znaleśliśmy się w mieście.
-I co teraz?-zapytałam.
-Do miejsca z informacjami.-Odpowiedział Len
-Do świętego Mikołaja?-Zapytał  Trey.
-Trey,wiem że jesteś głupi do potęgi, ale myślę że Len miał na myśli biblioteke.-Zamartwiłam się o poziom jego głupoty.
-Upodabniasz się do Lena..-Powiedział Trey.
-Że słucham?!-Wykonałam kontrole ducha i podłożyłam kij pod sam czubek jego nosa.
-A widzisz?!-Odpowiedział trochę przestraszony.
W bibliotece niczego nie było. A mi spodobał się Len.(zabujałam się)
Postanowiliśmy popytać przechodniów.Rozdzieliliśmy się.Ja poszłam z Lenem a reszta pojedyńczo.
Jaki nąsęs, myśleli że nie dam se rady sama! No ale skoro to Len to już nic nie mówiłam.
Gdy Len się pytał otoczyły go panienki
-Patrzcie,jaki słodki!-mówiły
-A jaki ma akcencik!
denerwowało mnie że chciały go cmokać,no więc zazdrosna zabrałam go za ręke i dałam chusteczke by się wymył ze szminki.Ale Len nie zdążył i chłopaki nabijali się z niego.
-Kto ci odbił te usteczka?-Śmiał sie Trey
-Ja wiesz!! a teraz się odwal!!-to był sarkazm.-powiedziałam.
-UUU.....no prosze!
-Trey,jesteś na tyle głupi że nie wyczułeś sarkazmu?!-głąb z niego....
Podeszła dziewczyna.Powiedziała że zna kogoś kto wie gdzie jest Doby Villige.
Ja wiedziałam co będzie.Uparcie chciałam stać na dworze.Po prostu stanełam koło dziewczyn w krzakach i zapytałam się.
-Kim jesteście?
-AAA!!! mmyyy..... si...sięę zgubiłyśmy! tak zgubiłyśmy!
No ale Sally chciała atakować.
-Nie sally! one z tamtąd nie wyszły!!
Chłopaką nic nie było.Gdy szliśmy z powrotem,Rio zauważył gorące źródła.
-Po co mamy się zatrzymywać w jakimś kurkorcie?-zapytałam
-Zgadzam się z Reiną.To nie potrzebne.-Potwierdził Len.
-Nie bądźcie sztywni,trochę odpoczynku dobrze na zrobi.-Odezwał sie Yoh.
Nie dałam się prosić.Len też uległ.Patrzyłam jak chłopaki grali w ping-ponga.
Nie dało się mnie namówić do kąpieli w tej wielkiej wannie.Ale tak już naciskali że zgodziłąm się na chwile.Poszłam się przebrać. W stroju kąpielowym (bikini) przyszłam do tej gorącej zagłady.No i jak się spodziewałam:
-Ślicznie ci w tym stroju!!-Mówił Trey
-Bądź moją królową!!-Wypowiedział się Rio.
No a  ja na to:
-PRZYWALIŁO WAM!??!- i z obu rąk prosto w twarz.
-Jednak to przemyślałam!!-wracam do siebie!!-powiedziałam
-No weź,Rio i Trey zawsze się tak zachowują na widok ładnej dziewczyny.-powiedział Yoh
-Więc mówisz że jestem ładna?-zapytałam
-Ale nie mów tego Annie bo mnie zabije-zaśmiał się Yoh
-No dobra,może na chwilę....-weszłam.Noi po godzinie było już późno.
Poszliśmy spać.Przyszła potem ta zjawa.Treya obroniła Cory,Yoh wiedział że to nie Anna,Rio też ją wykiwał,Len się nie dał, A umnie w oknie pokazał się Len. I mówił ,,choć na dwór,musimy porozmawiać.''
-Spadaj.-Powiedziałam
,,Choć! potrzymamy się za ręce! i opowiemy ckliwe historie!''
Po prostu rzuciłam kamieniem i sobie poszła. mówiłam.Z rana wyszliśmy na dalsze poszukiwania.
Jedno mnie wciąż dręczyło.Ile osób ja mam jeszcze poznawać?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz