czwartek, 28 czerwca 2012

Noi się doczekałam

Nie miałam sie czego doczekiwać!
Szłam spokojnie przez lasek,doszłam do ślicznej oazy pełnej zieleni.Nikogo ze mną nie było,do czasu.Byłam zachwycona,miło jest zobaczyć coś oprócz skał.
-Witaj znowu.-Powiedział Hao(Zeke)
-Eh.....cześć?
-Nic ci nie zrobię,chciałem omówić ważny temat.
-Słycham.-nadstawiłam się.
-Masz potencjał,foryoku,i siłę.Dołącz do mnie.Nie wahaj się.
-C-cooo?
-Dobrze słyszysz,zależy mi na twoich mocach,zdecyduj sie.Będe czekał.
-Chyba śnisz?-byłam lekko przestraszona ale po chwili nabrałam odwagi.
-Tylko po to tu jesteś?-zapytałam
-Pięknie tu prawda? tak będzie zawsze gdy do mnie dołączysz.
-A jeśli się nie zgodze?
-I tak się kiedyś zgodzisz.
Odleciał.To nie była iluzja,bo był  z Opacho.
Nie powiem chłopaką,nie będe ich martwić.
-Już jesteś,gdzie byłaś?-zapytał z uśmiechem Yoh
-Ehh....tylko na małym spacerze.
-No dobra,to idziemy dalej?-spojrzał na mnie Yoh,jakby to zależało ode mnie.
I tak do mnie dołączysz,przemyśl to,pomyśl o raju.Takie szepty dręczyły moją głowę,chyba Hao zależało na moim dołączeniu.Szliśmy kawałek aż zobaczyłam Mari,Matti i Kannę. Chłopcy wcześniej je spotkali,ale ja woliłam chodzić na sacerki ;)
za pomocą mojej mocy(5 gwiazd jedności) uniosłam się w powietrzu jak balonik i usiadłam na skalę by lepiej widzieć walkę.
-Witaj znów.-Odezwał się Hao stojący za mną.
-Po co przyszedłeś?
-Chcę zobaczyć jakie moce posiadł Yoh.A co z tobą?
-Moce są fajne.
-Przemyślałaś sprawę? może mam ci szeptać coraz więcej?
-Wiedziałam że to byłeś ty.
Na przeciw stał Layserg
-TY....ja ci ufałem! odezwał się Layserg
-Ty odszedłeś do imbecyli w bieli a ja się zastanawiam nad podjęciem decyzji.
-Ale ja działam w imię dobra!-No wściekł się...
-Od kiedy jakiś dzieciak w sukience będzi mi mówił co ja mam robić?
-Masz w sobie dużo gniewu,schodzę na dół walka się skończyła.-powiedział do mnie Hao.
Też zeszłam.Chłopcy nastawili się na walkę,ja stałam spokojnie,przeciesz zależało mu na mnie.
Podszedł do Yoh i zaczął tłumaczyć że są jednością,BlA,BLA,BLA,
Hao poszedł.
-A co ty się tak kumplujesz z Hao?dopytywał Len
-To była dyskusja,a ty gadasz jak zazdrosny.-zaśmiałam się
Len się zaczerwienił i odwrócił
-No właśnie,od kiedy nie boisz się Hao? planujesz podstęp?-Zapytał Trey
-Wiesz Trey masz dar,dar głupoty.-Odpowiedziałam
-Może się z nim ożenisz?-Powiedział Len
-Może z tobą co?-zachihotałam
-UU.....romansik!-wypowiedziął się Choco,czego pożałował
-Jeszcze coś?-zapytałam się ledwo żywego Choco leżącego na ziemi.
-A co mi zrobisz dokopiesz mi?(był przebrany za piłkę do nogi)
-No wiesz,dawno sie nie ruszałam.
Uciekł z krzykiem do Yoh mówiąć:RATUJ!!RATUJ!!!
-Choco,musisz się przyzwyczaić że Reina sobie z ciebie robi jaja,i cię bije.-zaśmiał się Yoh
-Kto se robi jaja Yoh.KTO SE ROBI JAJA?!-złowieszczo się zasmiałam
-AAA!!!!!-nastraszyłam Choco
-No dobra Choco,powiem ci w końcu że to żart bo chyba nie pojmiesz.-ulżyło mu.
-No Choco,tchurzu,idziesz dalej czy zostajesz?-zapytał się Len-bo jakby co jest Reina.
-Nie! idę! oczywiście!-odezwał się nabierając odwagi.
Szliśmy przez pustynie(pamiętacie,żeby dojść do Doby Villige trzeba coś tam,PRZEJŚĆ PRZEZ CZARNY PYŁ........)o czarny pył chodzi.Było ciemno,rozbiliśmy ognisko.Mieliśmy mało czasu i nadzieje na znalesienie Doby Villige.Choć ja wiedziałam że dobrze idziemy,gdyby tak nie było zatrzymałambym ich i pokazała kierunek.Len długo niekładł się spać.
-Nie jesteś zmęczony?-zapytałam szeptem
-Nie.-odpowiedział dość zimno
Dołącz do mnie,pomyśl o raju,znów okropne myśli.Niech Hao mi wyjdzie z głowy!
zamilkłam.Po co sie odzywać skoro się nie ma nic do powiedzenia?.Tak zawsze mówiła moja mama gdy dostawałam złą ocenę,i chciałam się tłumaczyć.Najgorsze było to,że jednak miała rację.Nie miałam nic na swoją obronę a i tak chciałam mówić.To tak jak powiedzieć że pączek bez dżemu to nie pączek tylko baigl.Choć to słodki przykład.Też od mojej mamy.
Zasnełam szybciej niż Len,ale wstaliśmy tak samo.Obudził nas sędzia.
-Wstawaj marudo!!-mówił do mnie....
-Wieża Aifla w Paryżu pewnie sama się popsuła!-odpowiedziałam
-No!tak jak tama sama pękła,tylko jej trochę pomogłaś?
-Nie.Nie tak.Ale wtedy dałes się nabrać;)
-Nie przyszedłem po to.
-No trzeba było od razu.
-A co masz wsólnego z Wieżą Aifla?
-EEE.......nic........
-EH.....Dobrze,przyszedłem bo zostały tylko 3 dni a wy w tyle.
-Ah Tak?! no dobra to zaraz jak ich pogonię to będą chodzili jak kókółki w zegareczku!
-Chyba nie masz na myśli mnie?-Złowieszczy uśmiech wskazywał na głos Lena.
-Nie,masz za mocny charakter.-odpowiedziałam-No co jeszcze leżycie?! słyszeliście?! 3 dni!! ruszać jak na wojnę! a jak nie to wojna będzie ze mną!
-Reina ma rację,wstajemy i idziemy.-Odezwała sie Anna.
Nadal leżeli,przytomni ale leżeli.
-Kto nie chce biec 10 mil ten wstaje!-zagroziłam
No poskutkowało,powstawali i zaczeli iść.Sędzia poszedł.
Przyłącz się do mnie,pomyśl o raju,o słońcu, o łące, o kwiatach.Spadówa z mojej głowy! pomyślałam. Znaleśliśmy wodę,chłopcy myśleli że to jest niebieska jaskinia.
-ŻE CO PROSZĘ?-wykrzyczałam w niebo głosy.
-No tak,nie wstrzymasz oddechy na tak długo.-Odezwał się Len.
-Ja?!! Ja mam?! Ja mam nie wytrzymać?
-lepiej by dziewczyny i Morty zostali a my zobaczymy gdzie się znajdziemy.-Odezwał sie len.
Tak naprawdę to był jego sposób na troskę.
-No dobra,ale tylko dlatego że to ty Len.-powiedziałam.
-UUU.....-Trey nie skończył,skierowałam ku niebu zabujcze spojrzenie i odrazu się zamknął.
-To powodzenia.-Powiedziałam.
Wypłyneli.
-Pani,nie jesteś zła?-zapytał Berming.
-Nie.W żadnym wypadku.
-Myślałem że....
-Tak,ale popatrzcie,tam jest jaskinia i świeci na niebiesko.
-Oby chłopcy nie trafili źle....-Chyba Anna się zamartwiła.
Nie była jedyna,martwiłąm się o Lena, no i też resztę......
-Lubisz Lena,prawda?-Spytała Jun.
-Ale to zostanie między nami,Ciebie to Morty też dotyczy.Bo wiesz co......
-Wiem!!-odpowiedział.nawet zatkał uszy.
-No może trochę.-Uśmiechnełam się i skierowałam wzrok ku Jun.
-On cie też lubi.-odpowiedziła.
-Skąd wiesz?-zaniepokoiłam się
-Widać.-rozmowa zatrzymała się na tym.Doszłyśmy na koniec i postanowiłyśmy poczekać w celu zobaczenie czy nie poslzi w złą stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz