czwartek, 28 czerwca 2012

Layserg

Taki mały wstęp,wcześniej nie było Layserga,sorry,ale zapomniałam o nim wspomnieć więc będzie teraz.


Rio oddalił się,przyprowadził nam kogoś.
-To jest Layserg
-Cześć Layserg, ja jestem Yoh, a to Reina,leny i Trey.
-Miło mi poznać.Ale chciałbym sprawdzić który z was może mi pomóc.
Zaczął nas atakować.
-Layserg! co ty wyrabiasz?!-wykrzyczałam.
powalił Treya i Lena.Na szczęście Yoh się nie dał.Poszłam z nim pomóc chłopaką.Nie pchałam się do walki.Yoh pokazał Laysergowi że nie ma szans.
Poszliśmy do szpitala.Rio niósł na rękach Treya a ja i Yoh pomogliśmy isć Lenowi.
-Len,ta pielęgniarka na ciebie leciała!-naśmiewał się Trey
-Leciała?-zapytał Yoh
Byłam zła i zazdrosna.
-Koniec pogaduchów!-wykrzyczałam stawiając mój kij przed ich twarzami.
-Ohoho......,Reina,jesteś zazdrosna?-śmiał się ze mnie Trey.
-Pożałujesz!!-rzucałam się do walki,Trey miał szczęście że chłopaki mnie trzymali.
-Tak! kop leżącego!-powiedział Trey
-A wiesz,nie zawacham się!!-ale byłam zła! choć wiedziałam że byłam zła za prawdę.
Kiedy nie chciałam w końcu zabić Treya,wspomniałam że trzeba jak najszybciej dojść do Doby Villige.
-Reina ma rację,powinniśmy być już w połowie drogi.-odezwał się Len.
-Wybaczcie,to przezemnie.-Użalał się Layserg
-Powiem tyle.:Layserg,albo przestaniesz tak gadać albo wylądujesz za tamtym płotem,a reszta,albo idziecie albo pomogę!-byłam trochę poddenerwowana.
Wachadło Layserga wykryło dużą ilość energii(foryoku)w górach.
-No to co,w góry?-Zapytał Rio
-Idziemy!-Odezwali się wszyscy
(Layserg odszedł,bla,bla i dalej)
Ale po drodze podszedł chłopak
-Cześć! jestem Choco.I pozwalam wam do siebie dołaczyć.
-Kim jesteś?-wiedziałam kim on jest,ale żeby nie wyjść na wariatkę zapytałam się.
-Jestem komikiem!-powiedział
-No,udało ci się mnie rozśmieszyć!-powiedziałam
-Mówie serio!!
-Cześć jestem Yoh.
-Yoh, czy ty się musisz ze wszystkimi zaprzyjaźniać?-zapytałam się
-No co,im więcej tym weselej.
-No to Moco zapodaj coś.-powiedziałam
-Nie jestem Moco tylko Choco!!
-Spróbuję zapamiętać Moco. a teraz dawaj.
Przebrał Lena w sukienke
-HHEHEHEHE-zaśmiałam się z Yoh
-Może do nas dołączyć.-powiedział Yoh
-Zgadzam się.-dodałam.
-Naprawdę?
-Ale nie waz się żartować na mój temat! jasne?-powiedziałam.
-Bo co?
-Nie chcesz wiedzieć.
-No to słuchaj.Jesteś tak zakochana w Lenym że słońce naśmiewa się że jesteś taka czerwona!
Ani się nie obejrzał a leżał na ziemi pół przytomny.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia? jeśli tak to słucham.-zapytałam
-Nii.....niee.......ju....ż...... ni...nic....-powiedział PÓŁ przytomny
-Masz szczęście że cię nie wykończyła,bywała gorsza.-Wypowiedział się Trey.
-No, nie radzę się naśmiewać w ten sposób.....-powiedzał Yoh.
-Teraz mi mówicie?!
-Wiesz co Choco,dziwi mnie że wciąż żyjesz.Poprwawię.-no,moje złe oblicze.
-Niepotrzeba!-chyba dość go przestraszyłam.
obezwładnili go kolesie którym opowiedzał naprawde słaby żart.Musieliśmy czekać aż się obudzi.
-Obudził się komik?-zapytałam złowieszczo.
-A ty co,księżniczka przyszłości?-odpowiedzał Choco.
-Tak,a co, JAKIŚ PROBLEM?!
-Nie rzaden....-powiedział cicho jak myszka.
-Dobra Reina,wiem że cię zdenerwował ale już chyba dość go nastraszyłaś.-Powiedział Yoh.
-Może masz racje.
-DZIĘKUJE!! OH DZIĘKUJE!!-rzucił się na nogi Yoh Choco.
-To musi być dla ciebie tak miłosierne jak to że ktoś się kiedyś zaśmieje z twoich żartów.-Powiedział Len.
-Muszę przyznać że się wtedy przeraziłem Reina.-Przyznał się niebiesko włosy.-wyglądałaś jakbyś chciała go zabić.
-A było inaczej?-zapytałam
-Broń mnie!!!!! powiedział Choco do Yoh.
-Uspokuj się Choco,Reina żartuje.prawda Reina?-powiedział Yoh.
-A myślałam że Choco ma poczucie humoru.I jakąś godność.Myliłam się.-odpowiedziałam.
-ŻE CO?!-wykrzyczał Choco.
-Dobrze słyszałałeś.
Skończyło się tak że Yoh jednak go przyjął.No nic.Mam chłopca do bicia.;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz