sobota, 30 czerwca 2012

Donei

Zastanawiałam się przez całą noc,po co w moim śnie była pizzeria?! noi się w końcu dowiedziałam.
gdy się wtedy obudziłam,byłam głodna.To był efekt lekkiego łakomstwa ;)muszę się dla odpoczynku rannego,przejśc nad rzeczkę.Tak tam cicho i spokojnie,że moja gwiazda jedności wraz ze pierścionkiem rośnię w siłę.pomyślałam.
-Gdzie się znowu wybierasz?-zpytał Len jak wychodziłam
-Na biegun północny?-zażartowałam.
-Mówię poważnie,co rano znikasz i pojawiasz sie po 3-4 godzinach.-chyba się stęsknił.;)
-Racja,teraz mnie nie będzie 5 godzin-zachichotałam.
zdenerwowany warknął i odszedł.Może powinnam się zachowac inaczej? A w dupę....(sory za określenie;)................. .
Nad rzeczką świeciło słońce.Majestatyczne drzewa poddawały się woli wiatru,aż się nabierało sił.
-A więc to tu łazisz?-zapytał Len za mną
-Szedłeś za mną?!-zaniepokoiłam się.
-Może.
szykowałam sie do spoliczkowania,ale to Len.Na niego działa inna przemoc.Odwróciłam się i spokojnie powiedziałam milusim i otulałm głosem,by się nie przestraszył,:
-BERMING ! GWIAZDA JEDNOŚCI! OGIEŃ!!!!!!!-WYKRZYCZAŁAM NA WSZYSTKIE STRONY.
Odparł atak,bo właściwie nie chciałam go uszkodzić.Miał szczęście i tyle!
Zjawił się Silva.
-Wieża Aifla jest na ziemi.Wiem że ty coś wiesz!-wskazał na mnie palcem.
-ah! ja?! jak śmiesz mnie oskarżać! to niedorzeczne!-powiedziałam
-A więc?-zapytał się.
-Może.-powiedziałam obojętnie.
Wściekł się.
-Spoko Silva to żart.
Poszedł zmartwiony.
-Jak mnie śmią oskarżać za upadek wieży Aifla!!
-Hmmm....może dlatego że wcześniej ją pochyliłaś,i zniszczyłaś tamę?-zapytał złowieszczo.
-No hahaha,boki zrywać! bardzo mi miło!-zaczełam wracać do reszty.
Doszłam do nich. za chwile zaczełam krzyczeć bo zorientowałam się o tak ważnej rzeczy,że bez niej chyba się zabije.
-AAA!! OJEJ GDZIE JEST?!-zakrzyczałam się
-Ale co?-zapytał Choco
-NO JAK TO! MÓJ KOLCZYK!!! GDZIE JEST MÓJ KOLCZYK?!
Poupadali na ziemię.Ja się tłumaczę że to z wrażenia.hehe.;)
-Kupisz sobie nowe,co za problem?-zapytała Anna.
-Bo tamte były ulubione!
Przyszedł Len.
-Nie zgubiłaś czegoś?-zapytał pokazują mi kolczyk.
-DZIĘKI!!!-Może jednak nie masz serca  z kamienia??
-Ależ oczywiście że moje serce jest z kamienia,a w żyłach mam lód!!-zaprotestował.
-Dobra,jesteś tak zimny jak lawina śnieżna na północy w środek zimy.-powiedzałam żeby nie drążyć tematu.
-Ej,wiecie kto dzisiaj walczy?-zapytał się Yoh.
-Nie,jeszcze nic nie wiadomo.-odpowiedziałam.
Poszłam do baru Silvy.
-Silva,dasz mi sok?
-No jasne.-po chwili wrócił zapytać jaki smak.
-Obojętnie.
Przyniósł szklankę.Jak ją postawił:
-Tylko nie pomarańczowy,mam uczulenie.
Zabrał szklankę,i wymienił.
-Wybacz,nie chciałam byś się niepotrzebnie męczył.-chciałam przerosić.....
-Nie ma sprawy.A poza tym,wszystko dla jednej z najlepszych wojowników.
-Dzięki.
Właśnie chciałam wrócić.Po drodze,uwaga,Donei!!
-Donei!! to ty!!
-No jestem księżniczko!!
Poszłyśmy do chłopców.
Donei przywitała Bedani,i było dobrze, Len nie protestował.
Zapatrzyłam się i idąc w stronę Lena walnełam o skałę.Poleżałam pół przytomna,po czym wstałam zakręcona.
-Nic się nie stało?-zapytała Bedani z Donei
-Nie,ale czy możemy pójść na pizze?
-Dlaczego?-zapytał Yoh.
-Bo mam zwidy...(pizzeria jak w śnie)hehe......
-Tęsknisz za kalorycznym jedeniem? nie radzę,pójdzie ci w uda.-powiedzał złośliwie Len.
-ZABIJĘĘĘĘĘĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-Len miał szczęście że trzymał mnie:Yoh,Rio,Trey,Tamara,Jun,Bedani i Donei.Inaczej byłoby źle!!!och źle!!
Nagle mi się coś przypomniało.
-Ej,ja chciałam tańczyć co nie?!
-No,ależ masz wyczucie czasu.-Powiedziała Anna.
-Hej,Reina-powiedziała Bedani
-Słucham?
-Możemy z tobą walczyć w pojedynkach?
-A jesteście szamankami?
-Tak,ale znalazłyśmy cię dopiero w Doby Villige.
-Och,jasnę,tylko trzeba przekonać Silvę.
Na szczęście Silva dał się namówić na drobną zmianę.Bo przeciesz kto odmówi mojemu urokowi?
-Ja i Bedani i Donei jesteśmy w dróżynie!!-zawołałam wesoło
Nagle dzwonek wyroczni odezwał się.Yoh miał walczyć z dróżyną barbarzyńców? no ciekawie się zapowiada.
-Barbarzyńcy?-zaptał Yoh
-Mogli w skrócie powiedzieć dróżyna Lena.-złowieszczy żart.
-Ej ja miałem to powiedzieć!-złościł się Choco.
Len nie był zadowolony z mojego zdania.Ups...... no już trudno;) hehe.
zaczełam iść w przeciwnym kierunku.Był wściekły,ale ochłonął.
-Hej,Bedani a jakiego ty masz stróża?-zapytał Trey
-Ptaka.-odezwała się Bedani.
-Ptaka?
-Tak ptaka.A co, JAKIŚ PROBLEM?-powiedziała
-No,już widzę dlaczego jesteście przyjaciółkami.
Bedani uśmiechneła się tylko,Trey się jej chyba podobał ;)
Choco rozśmieszał Donei.I najdziwniejsze jest to,że się śmiała.
-A ty Donei?-Zapytał Trey
-Co?
-Twój stróż
-Ah, to Anorii,To anioł ciemności.
-No,jak ty-zaśmiał się Trey,Bedani dziwnie się patrzyła...
Donei zdziwiona odsuneła się od Treya 5 kroków w lewo.Nie dziwię się.
Wymyśliłyśmy nową stradegię w dróżynie.Jakby co, to mam potrójne medium łączone z gwiazdą jedności.
-Trey,możemy pogadać?-zapytałam
-Tak.
-Słuchaj,Bedani cię lubi,(byliśmy już poza usłyszelnością chłopców)więc nie zepsuj tego!
-Bedani mnie lubi? JUPI!!!!!!!!!!!!!!
-Ale masz nikomu nie mówić że ci powiedziałam,ok?
-Ok!
Wróciliśmy.Trey zaczął się niespodziewaniem interesować życiem Bedani,ciekawe kto,lub co go naprowadziło....;)
-To co,bedziecie parą?-zapytałam się Treya i Bedani
-A ty z Lenym?-zaśmiał się Trey,
-Niezłe,ale powiedziałeś to na własne ryzyko.-I bum,na ziemię.-jeszcze coś?
-Nie już nic.-odpowiedzał obolały.
-Dlaczego Reina się denerwuje? bo nie wie już w kim sie zakochać-powiedział choco.
Na ziemi,ledwo żyjący, z mojej  ręki.
-Chciałem cię pocieszyć-dodał Choco.
I znowu na ziemi.
-Nie trzeba mnie pocieszać-warknełam.
poszłam sobie.Nad tą miłą rzeczkę.
-Dosć często tu przebywasz-uśmiechnął się lekko Len,tak złowieszczo.
-Dość często cię tu spotykam.-odwróciłam się i skierowałam wzrok w jego zielono-żółte oczy.
-Po co  tu wogóle chodzisz?-zapytał.
-hm.....niewiem.-powiedziałam szybko.
-Niewiesz?-zaśmiał się.
-No tak,niewiem.-odparłam.
Len poszedł,a ja do wieczora siedziałam nad tą rzeczką.Była po prostu piękna.Nawet niezauważyłam kiedy zrobiło się ciemno.
-Nadal tu siedzisz?-Powiedział Len,chyba przyszedł specjalnie ;)
-Och,chyba straciłam poczucie czasu.-zamartwiłam się
-Choć,szukaliśmy cię.-och jak słodko ;)
-Dobra,już idę.-powoli zaczełam iść.
-Wleczesz się,no choć.-złapał mnie za ręke i póścił w połowie drogi.Dość szybko.
-Łał,masz zniezłe tempo.-powiedziałam
-Bo nie jestem dziewczyną.-odpowiedział.
Byłam zła,ale się nie odezwałam.No bo po co?
Właśnie szli chłopacy.
-Gdzie ty łazisz?!-zapytał zdenerwowany Trey.
-Heh,ale już jestem...-powiedziałam spokojnie.
-Len,gdzie była?-zapytał Yoh
-Tam gdzie rano.-odpowiedział zimno.
-A skąd wiedziałeś że tam będzie?-zapytał Rio.
-Nie wiedziałem,po prostu chciałem się przejść!-zaczął się tłumaczyć,kłamał ;)
-Ale nic się nie stało,juz jestem i nic mi nie jest...-wtrąciłam.
-No racja.-Zaśmiał się Yoh.
Poszliśmy.Bedani i Donei czekały.
-Gdzie byłaś?!-zapytała Donei
-Wiesz jak się bałyśmy?!-dodała Bedani
-Łe,spokojnie,nic się nie stało.
Zadzwonił dzwonek wyroczni.Ja,Bedani i Donei,ostatnia walka z dróżyną Yoh.No,okazja na 3 medium.;)
-To będzie nasza pierwsza i ostatnia walka.-Powiedziała Donei.
-Hm?
-Eh...za dwa dni wyjeżdżamy...-Dodała Bedani.
-Eh,no rozumiem.Dobrze.-z załamania przeszłam w uśmiech.
Rano rozpoczeła się interesująca walka.
3....2....1... Start!!
-Duchowe zniszczenie,(ja)wymiar zagłady(Donei),zemsta przyrody(Bedani)Połączyłyśmy ataki.Ledwo,mocno zmęczeni potężnym atakiem,ale zdążyli się obronić.Wiedziałam że nie będzie łatwo.No to co,potrójne medium?
-Dobra koniec zabawy.Dziewczyny!
-Berming,do kija!!   Berming do antyku!!!!                Berming do drugiego antyku!!!!!        Moc gwiazdy jedności,połączenie!-Anna była w szoku.Noi miała powód.
-Zemsta przyrody(Bedani)
-Wymiar zagłady(Donei)
-Duchowe zniszczenie(ja)Znów połączone ataki.Chłopcy padli.
Zwycięscą jest,Dróżyna Zwycięsców!
Anna nie mogła się otrząsnąć.
-No już Anna,daj spokój,nie umarli....-zachichotałam.
-Jak to zrobiłaś?!-wykrzyczeli Trey z Rio.
-Wiecie....
-To było genialne.-Powiedział Yoh z uśmiechem
-Eh,dzięki.
-Masz teraz 20 mil Yoh!-powiedziała Anna.
-Anno,sądze że to nic nie zmieni.-odezwałam się.
-Może masz  rację, teraz więcej ćwiczeń z Amidamaru.
No już,chyba Anna nie mogła dać mu mniej.
No co,pożegnałam się z Bedani i Donei,A trzecia runda to wiemy tylko tyle,że mamy wrócić do domów.Jak to się potoczy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz